Mamy pytanie do rodziców AktywnychSmyków…
“Co sądzicie o ograniczeniu kąta skrętu kierownicy w rowerku biegowym?”
Jesteśmy ciekawi waszych opinii! Piszcie prosimy :-)
Zapraszamy również do profilu AktywnegoSmyka na Facebook’u… gdzie jest kilka komentarzy w tym temacie, poniżej cytujemy je:
Nasz 2-letni syn od kilku tygodni jezdzi na rowerku. Radzi sobie coraz lepiej i pelen skret kierownicy nie stanowi dla niego problemu. Byc moze w ciagu pierwszych dni bylo to dla niego wyzwaniem, ale teraz nie widzimy potrzeby organiczenia skretu.
Nasza córa (3Y10M) od pół roku śmiga na RB (wersja low-cost z z ogranicznikiem skrętu i hamulcem). Ogranicznik nie uchronił jej od kilku gleb (2-3) wywołanych zbyt energicznym operowaniem kierownicą (na szczęście skutecznie zadziałały kask,… ochraniacze i rękawiczki). Mimo to uważam, że ogranicznik skrętu jest pożądaną opcją rowerka biegowego. Nie ogranicza praktycznie użytecznego kąta pracy kierownicy, a co za tym idzie zwrotności RB, ale np. zapobiega owijaniu linki hamulcowej wokół osi główki ramy na postoju i w domu.
Trochę poza tematem – RB są warte każdej złotówki swojej ceny poza jedną rzeczą – z jakichś powodów (które jestem w stanie zrozumieć) są na tyle atrakcyjne dla smyków, że niestety rowery (których nasza córka ma więcej niż jeden) idą w odstawkę. W tym samym wieku nasz starszy synek (który nie miał laufrada) dawno pomykał na rowerze i robiliśmy wspólnie 20-km wycieczki, a córa hołubi RB. I co ja mam zrobić? Mimo dużego wysiłku kreatywno-intetelektualno-PRowego RB nadal rządzi… Ale co ja mogę… w końcu to córusia tatusia… ;-)
My mamy Puky, bez ograniczenia, i synek od zawsze radził sobie świetnie:) Nie zauważyłam, aby mu to przeszkadzało, wręcz odwrotnie-jak widzę jazdę synka oraz siostrzeńca (który ma rowerek z ogranicznikiem) wydaje mi się że ten pierwszy rower sprawuje się lepiej.